„Modlitwa – spotkanie dwóch inteligencji, dwóch samoświadomości, dwóch wolności, no i dwóch osób” – trochę inna definicja, niż ta wyuczona, katechizmowa, prawda? Taką zaproponowała we wtorek s. Jolanta Hernik.
Na spotkaniu z cyklu Przekroczyć siebie przedstawiła kolejną z Pereł duchowości, jaką jest modlitwa nieustająca. Powtarzane w rytmie oddechu słowa „Panie Jezu Chryste, ulituj się nade mną” to, jak mówiła prelegentka, po pierwsze: wyznanie wiary w bóstwo Jezusa, po drugie: uznanie własnej kruchości i po trzecie: wołanie, by Jezus uzdrowił to, co we mnie nie domaga i pomógł zintegrować to, co rozbite.
Zakonnica pokazała, że ta metoda dobrze oddaje to, czego uczy Jezus, wskazując na modlitwę „Ojcze nasz”. Mówiąc o potrzebie poddania się woli Bożej, podzieliła się historią własnej ucieczki przed powołaniem, aż po odejście z Kościoła katolickiego oraz dała świadectwo nawrócenia, do którego przyczyniła się tęsknota za Eucharystią.
„Nieustanne kroczenie w Bożej obecności zaczyna się od świadomości (…) wyrasta z pragnienia” – mówiła s. Jolanta, podkreślając, że u źródeł tej świadomości jest właśnie modlitwa serca, dlatego tak ważne jest, by zawalczyć o czas sam na sam z Bogiem. Nie dlatego, żeby Bóg się nie pogniewał, ale dlatego, by móc skutecznie o Nim świadczyć.